Patron szkoły

marianMarian Piechal urodził się 24 sierpnia 1905 roku w Łodzi przy ulicy Widzewskiej (obecnie Kilińskiego 203). Ojciec, Józef, był majstrem tkackim, a matka prządką. Wkrótce, bo w roku 1912, wraz z całą rodziną ojciec został zesłany do Czyty za Bajkałem. Powodem była jego działalność w Polskiej Partii Socjalistycznej. Tata Mariana Piechala zmarł na zesłaniu w marcu 1914 roku i matka wraz z dwojgiem dzieci (Adamem i Marianem) powróciła do kraju. Zamieszkała u swej siostry, gospodyni wiejskiej w Ruścu (obecnie woj. łódzkie, nieopodal Sieradza), w rodzinnym gnieździe Drzazgów – panieńskie nazwisko mamy Mariana Piechala. Tu przez cztery lata chodził przyszły poeta do miejscowej szkoły. Tu z rusieckich łąk, pól i lasów wzięło początek jego urzeczenie przyrodą. W jednym z wcześniejszych swoich wierszy napisał: Pierwsze z mych wzruszeń, którym późniejsze nie przeczą, płyną przez moje serce rusiecką Niecieczą. (?Ogień i popiół?) W czerwcu 1919r. przeniósł się z matką Agatą i młodszym bratem Adamem do Łodzi, gdzie w roku następnym rozpoczął naukę w Miejskim Gimnazjum Męskim im. J. Piłsudskiego (obecnie III Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki). Wkrótce umarła jego mama (koniec roku 1920). Jako uczeń gimnazjalny zadebiutował Piechal sonetem ?Przed pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie?. Wiersz wydrukował w piśmie warszawskim ?Biesiada? nr 5 w 1924r. Na te lata przypada też początek znajomości z Julianem Tuwimem, który umożliwił mu, udzielając finansowego wsparcia, wydanie pierwszego zbioru wierszy pt. ?Krzyk z miasta? w roku 1929. W jednym z pierwszych wierszy o Łodzi napisał:   Cóż mi więcej pięknego nad miasto przedstawisz? Ulica gra pod stopą jak struna zadrgawszy, i bruku każdy kwadrat potrafi jak klawisz dać tony. Nogami trącam struny, oburącz ukochawszy miasto, instrument natchniony.   2 Cóż mi więcej wzniosłego nad człowieka powiesz? W trawie smukłych kominów, w domów cembrowinie Ukrytym bije źródłem, w czasie za czas płynie potokiem. Ze słów doń bruk buduję, by czynów swych mieć probierz w sercu jak w studni głębokiej.   3 Cóż mi więcej ważnego ponadto dać możesz? (?Fragment?)   W 1927r. rozpoczął Marian Piechal studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, uwieńczone pracą magisterską o Norwidzie. Jeszcze w okresie studiów był współzałożycielem pierwszej w Łodzi grupy poetyckiej pod nazwą Meteor. Od roku 1929 wchodził w skład grupy literackiej Kwadryga i redakcji czasopisma o tej samej nazwie W 1931r. został prezesem łódzkiego Klubu Literackiego, biorąc jednocześnie udział w redagowaniu czasopisma ?Prądy?. W latach 1935 – 37, jako stypendysta Funduszu Kultury Narodowej, bawił kilka miesięcy w Paryżu.   W ówczesnym okresie swojego życia Marian Piechal napisał:   Jak to było? Ano zwykle – tak: Wielka Wojna. Wdowa. Dzieci dwoje. Palców dziesięć. Puls w maszyny takt. Brud i chłód, i głód zrobiły swoje. Kaszel w resztki wplątany płuc wciąż się szarpał, jak pies na obroży. Sił nie miała, ażeby go zmóc. Coraz słabiej było… Coraz gorzej… I umarła. A za oknem świat rósł, olbrzymi i jak zwierzę straszył. Brat mój wtedy osiem liczył lat, a ja byłem uczniem drugiej klasy. Dalej – sami – jak bezdomne psy… Tu i tam. I znowu tu, i nie tu… Wtedy poczułem w sobie nagły błysk, wtedy zostałem poetą.   (?Wspomnienie?)   W roku wybuchu II wojny światowej w 1939r. został naczelnym redaktorem miesięcznika społeczno-literackiego ?Odnowa?. Uczestniczył w kampanii wrześniowej, został wzięty do niewoli, przebywał w obozie jenieckim w Altengrabow pod Magdeburgiem, skąd po dwóch miesiącach uciekł do okupowanej Polski. Działał w Armii Krajowej, prowadził tajne nauczanie. Od 1942 do stycznia 1945 roku przebywał na Ziemi Krakowskiej. Po wyzwoleniu wrócił do Łodzi. Został redaktorem Polskiego Radia w Łodzi, gdzie pracował w latach 1945-47. Tworzył takie czasopisma literackie jak ?Łódź Literacka? i ?Kronika?. Przez wiele lat współpracował z ?Odgłosami?. W 1955 r. otrzymał Nagrodę literacką m. Łodzi. W latach 1961 – 1968 był prezesem Oddziału Literackiego Związku Literatów Polskich. Stał się założycielem i pierwszym redaktorem naczelnym almanachu literackiego ?Osnowa?; był inicjatorem Ogólnopolskiego Festiwalu Poezji w Łodzi. W 1968 r. otrzymał Nagrodę Państwową II stopnia. W tymże roku przeniósł się do Warszawy, gdzie w latach 1968-1971 pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego ?Poezji?. Od 1971r. prowadził dział poezji w ?Miesięczniku Literackim?. W twórczości tego poety znajdujemy wiele utworów poświęconych rodzinnej Łodzi. W wierszu ?Moja kolebka? napisał wprost:   Moja kolebka nie nad łódką stała, lecz nad Jasieniem, gdzie ćmiąc blask słońca dym z kominów snuł się ponurym cieniem. Scheibler i Grohman murem fabryk do dziś tam ślad swój znaczą. Ten mur był nieraz lat mych wczesnych Prawdziwą ścianą płaczu.   Marian Piechal dokonał przekładów poetów rosyjskich, francuskich, angielskich, hiszpańskich, niemieckich. Zmarł w 1989r. Pochowany został w Łodzi na Zarzewiu.   Marian Piechal uważany jest za najwierniejszego poetę Łodzi, której poświęcił wiele swych utworów.   Profesor Stefania Skwarczyńska w słowie wstępnym tomu poezji Mariana Piechala ?Miasta Nadziei? zauważyła, że gdyby istniał polski leksykon tematów literackich, to w artykule pod hasłem Łódź figurowałoby na najbardziej poczesnym miejscu nazwisko Mariana Piechala obok takich nazwisk jak: Glisczyński, Bartkiewicz, Reymont, a przede wszystkim Tuwim. Jednakowoż pozycja, jaką zajmuje Marian Piechal jako poeta Łodzi, zarysowałaby się na tle tego znakomitego szeregu nazwisk jako pozycja zupełnie odrębna i swoista.   Sam poeta miał tego świadomość, bowiem w jednym z wierszy napisał:   ?z sadzy twej i dymu są me słowa wszystkie z krwi twojej z krwi mojej z twych bruków i z iskier? (?Wyznanie?)   Marian Piechal miał wyrobione zdanie na temat swojej pozycji, gdyż od-ważył się na słowa:   Łódź od Śródmieścia rośnie jak w drzewie słój wokół słoja – była Reymonta, była Tuwima, teraz jest moja! (?Łódź czasoprzestrzenna?)   Nikt tak o herbie Łodzi nie napisał prosto i z siłą przekonania jak Patron naszej Szkoły:   Miasto z rzek przędzy czerpie energię. Nie darmo łódkę z wiosłem ma w herbie.   Tu krosno każde bije jak źródło. I żyć już lepiej, choć jeszcze trudno. W strumieniu tkanin łódka się chwieje- w niej jak w kolebce ludzkie nadzieje. (?Herb Łodzi?)   Wersja tego wiersza z 20. 01.1960r. brzmiała:   Miasto snuć przędzy dni swych nie przerwie- nie darmo łódkę z wiosłem ma w herbie.   Tu w snów osnowie płynąć nie trudno, gdzie krosno każde bije jak źródło.   W strumieniu tkanin łódka się chwieje- w niej jak w kolebce ludzkie nadzieje.   Nie tylko los, lecz ludzie kierują biegiem spraw. Dlatego uchwałą Rady Miejskiej w Łodzi z dnia 20 maja 1997r. Szkoła Podstawowa nr 35 otrzymała imię poety Mariana Piechala, aby choć w części realizowały się słowa Poety:   Ja dym z twego dymu ja pył z twego pyłu o miasto jedyne Łodzi robotnicza byłaś mi kolebką będziesz mą mogiłą niech los twój mym słowom dalej sił użycza. (?Wyznanie?)   Słusznie napisała o Marianie Piechalu profesor Maria Skwarczyńska, że miał prawo (…) syn Łodzi i poeta Łodzi stwierdzić w swoim ?Wyznaniu?: ?ja z twoich poetów tobie najwierniejszy? Stwierdzenie to wymaga dopowiedzenia: najwierniejszy – nie tylko dlatego, że tu był, jest i będzie, że On i Łódź to jedno. Przede wszystkim dlatego, że tutaj właśnie umiał On znaleźć to wszystko, czego szuka się w życiu: człowieka i sprawiedliwość, wielkość, historię i nadzieję, urodę i poezję. Trzeba w tym miejscu dodać, że wielkość Mariana Piechala jako poety wykracza poza granice naszego miasta. Dowodem tego niech będą, jakże aktualne, słowa wiersza ?Ojczyzna?:   Polska nie ma czasu przeszłego. Ma w nadziei czas przyszły. Może być pojęta jedynie w trybie warunkowym, nigdy w odmianie słowa dokonanego. Nie jest jeszcze zrobiona. Jest zaledwie zaprojektowana. Stos cegieł do ułożenia według wzorów snu. Stos złomu do przetopienia według wyobraźni, na obraz i podobieństwo nie potrzeby na czasie, lecz dumy na wyrost. (…)   Rozsianych po świecie przyciąga jak magnes opiłki żelaza. Imiona najlepszych iskrami notuje na śniegu pamięci. Ostatni jej podpis na karcie nadziei. Rodzi się w nas światłem w kolebce. I nie gaśnie w trumnie, gdzie popiół serca spod warstw ziemi świeci jeszcze jak szczypta radu.   Z jakim wyczuciem odnajdywał Marian Piechal swój rodowód, gdy w obozie Altengrabow, we wrześniu 1939r. pisał słowa:   Szanuj tę krew jak w harfie struny, pieśń pomieszaną z łzą i potem, wydartą piórem z blasków łuny, spod ziemi radłem, z bruku młotem. Niech życie twoje ustokrotnia POEZJA – MIARA OSTATECZNA, A myśl niech będzie zawsze lotna Jak pióro, a jak młot skuteczna!   Poeta nie pozostał obojętny wobec tragedii więźniów Radogoszcza:   Każdy z nas tym bogatszy, co tutaj się stało. Ich krwią pulsuje nasze Ocalałe ciało. Oni, ciężarem cierpień ziemi zrównoważeni, przekroczyli granicę naszej wyobraźni. Ich popioły pod ziemią ległe u korzeni są przyczyną, że rośnie świat, że się zieleni. W kęs chleba, w powietrzu, którym oddychamy, mówią do nas: My wewnątrz was – was ocalamy!. (?Radogoszcz?)   Marian Piechal jest poetą o wyjątkowej urodzie słowa. Gdy w jednym, może najpiękniejszym swoim wierszu o Łodzi, napisał:   Wiosną w Łodzi śpiewają słowiki, dym ni sadza, ni zgiełk im nie szkodzi, długo stroją źródlane fleciki, zanim zaczną dzwonnie i najsłodziej. Gdy na Stokach odezwie się jeden, w Helenowie wnet drugi i trzeci, na Żubardziu już śpiewa ich siedem i tak jeden w drugim zapał nieci. Coraz dźwięczniej i coraz ambitniej na Rokiciu brzmi i Nowym Złotnie, na wezwanie w Rudzie i Wiskitnie Księży Młyn odpowiada stokrotnie. Nie mniej głośno Widzew koncertuje od wieczora aż po dzień błękitny. Każda z fabryk śpiew ten transmituje Na swych maszyn melodyjne rytmy. Prządka w hali wśród wrzeciennic czuwa ale słyszy: słowik…. słowik wszędzie… Nić się nutą z bawełny wysnuwa, a bawełna w osnowę nut przędzie. Tkacz przy krosnach nie wie, że pomiędzy białe pasma wsnuł się ptasi szczegół i w osnowę bawełnianej przędzy wplata wątek słowiczego śpiewu. Takie w maju tkanie i śpiewanie. I nikt później o tym nawet nie śni, by mógł nosić na sobie ubranie z barwnych włókien i słowiczych pieśni.   (?Siedem strof o słowikach?)   Nie ma już takich realiów pracy w łódzkich fabrykach. Zmieniło się tak dużo w tak krótkim czasie. Wiele ludzkich losów odmieniły przeobrażenia społeczne, gospodarcze i polityczne. Jedno pozostało niezmienne i stałe: aktualność polskiego języka, ludzka wrażliwość na ulotne piękno, które, niestety, potrafią dostrzec coraz mniej liczni… Wśród wielu definicji poezji najprostszą wydaje się ta, która mówi, że poezja to najdoskonalszy ze sposobów porozumiewania się. Dla łodzianina, który obraz swojego miasta nosi w sercu ot tak po prostu, nie na pokaz, słowa tego wiersza są wyjątkowo bliskie. I choć żyjemy w czasach nie-zwykłych zmienności, obłędnego tempa przemian, nie zawsze korzystnych, to piękne słowo i śpiew słowika będą radością i ukojeniem. Marian Piechal jest twórcą o zacięciu filozoficznym, poruszającym sprawy bezpośrednio dotykające ludzkiej egzystencji. Wystarczy zacytować mniej znane wiersze:   Kiedy przychodzisz życie, Jesteś świt, co urzeka. Kiedy odchodzisz, życie, Jesteś jak wyschła rzeka. Kiedy przychodzisz, życie, Jesteś kwitnącym ogrodem. Kiedy odchodzisz, życie, Jesteś pustynią bez wody. Kiedy przychodzisz, życie, Jesteś jak zorza wschodnia. Kiedy odchodzisz jesteś Jak studnia pusta do dna.   (?O życiu?)   Marian Piechal umiejętnie wykorzystuje polską tradycję literacką, nawiązując do słów Jana Kochanowskiego, dotykających odwiecznego pytania człowieka o istnienie Boga:   Jeden słyszy chrobot myszy w kaloryferze, drugi głos Boga, trzeci muzykę konkretną elektronowego Stradivariusa. Ty, któryś jest, boś jest, jeśliś jest, chroń nas od halucynacji, zwolnij ją od rządów nad światem.   (?Urywek?)   I jeszcze jeden wiersz, dobitnie wyrażający prawdę o braku nieograniczonych możliwości człowieka w czasach, w których przyszło żyć i tworzyć Marianowi Piechalowi:   Mogę przekształcić krajobraz, zawrócić rzekę do źródła, planować wiatry i burze, mogę pojechać na Księżyc, dokonać syntezy białka, wysadzić z orbity Ziemię. Tylko nie mogę przywrócić życia zdeptanej mrówce.   (?Ma granice nieskończony?)   Na zakończenie trzeba przytoczyć w całości wiersz ?Wyznanie?, w którym Marian Piechal jednoznacznie opowiedział o swoim związku z rodzinnym miastem. Jest ten wiersz odczytywany jako swoisty manifest przywiązania do tego, na co człowiek przed urodzeniem nie ma wpływu i co powinien zaakceptować zawsze. Jest jeszcze w tych słowach, poza oczywistą akceptacją, przedstawione źródło poetyckiej siły, tak często zwanej natchnieniem:   Ja dym z twego dymu ja pył z twego pyłu o miasto jedyne Łodzi robotnicza byłaś mi kolebką będziesz mą mogiłą niech los twój mym słowom dalej sił użycza. Ja iskra z twych iskier ja sadza z twej sadzy oprócz słów na świecie nie mam innej władzy z sadzy twej i dymu są me słowa wszystkie z krwi twojej z krwi mojej z twych bruków i z iskier. Każda Twoja cegła każdy kamień z bruku pamięta mą młodość zbiegłą w krosien stuku z twych krosien z ich rytmu przędza mego życia koszulka dziecięca całun do przykrycia. Jesteś mniej niż matką więcej niż macochą ta prawda dla ciebie czci mej nie umniejszy nie lepszy nie gorszy niż proch z ulic prochu ja z twoich poetów tobie najwierniejszy.   Cechą każdej dobrej poezji jest… prostota. Prostota wyrazu, nie prostactwo! Poezja łodzianina Mariana Piechala jest prosta. Rzeczą oczywistą i konieczną wydaje się zauważyć, że poezja jest sztuką elitarną; nie dla wszystkich jednakowo dostępną. Dlatego zadaniem wszystkich czujących poezję jest niesienie słów Poety Patrona tym, którzy jeszcze do jej artystycznego wyrazu się nie przekonali. Dlatego proces obcowania ze słowami Poety w naszej szkole tak naprawdę będzie trwał bez przerwy, powtarzając się cyklicznie w procesie kształcenia następnych roczników naszych uczniów.   Bibliografia: 1. Marian Piechal ?Poezje wybrane?(wyboru dokonał i wstępem opatrzył Autor), Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1970r. 2. Marian Piechal ? Miara ostateczna?, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1965r. 3. Marian Piechal ? Punkt oparcia?, Czytelnik 1965, Warszawa 1965r. 4. Marian Piechal ?Miasto Troiste?, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988r.   Marian Piechal jest autorem następujących tomów poetyckich: 1. Krzyk z miasta (1929) 2. Elegie całopalne (1931) 3. Garść popiołu. Poemat (1932; II wyd. 1971) 4. Srebrna waga (1936) 5. Wybór poezji (1952) 6. Nowa wiosna (1954 7. Ognie (1957) 8. Wiersze (1958) 9. Miasto nadziei (1964) 10. Miara ostateczna (1965) 11. Punkt oparcia (1965) 12. Być (1969) 13. Poezje wybrane (1970; II wyd. 1987) 14. Poezje (1973; II wyd.1981) 15. Moje imperium (1975) 16. Ogień i popiół. Poemat (1976) 17. Wiatr od Wisły. Poemat (1978) 18. Dzień i epoka. Wybór wierszy 1925 – 1975 (1978) 19. Góra ocalenia (1981) 20. Cztery poematy (1983) 21. Światło wewnętrzne (1985) 22. Wiek trzech epok. Wybór wierszy z lat 1927 – 1983 (1986) 23. Słowne istnienie (1986)   A także książek eseistycznych poświęconych tradycjom i współczesności poezji polskiej: 1 . Żywe źródła (1972; II wyd. 1986) 2. Poezja i coś więcej (1975) 3. Propozycje poetyckie (1975)   Osobno należy wymienić książki Piechala poświęcone Cyprianowi Kamilowi Norwidowi: 1. O Norwidzie (1937) 2. Mit Pigmaliona (1974) oraz obszerny, podany w oryginalnym układzie, wybór poezji Norwida: 3. Poezja i dobroć (1977; II wyd. 1981; III 1983)

Komentarze są wyłączone.